Zmierzch kontroli, świt wolności.
Przez wieki ludzie dążyli do uzyskania wolności, którą możemy pojmować jako wolność jednostki w społeczeństwie, lub szerzej jako wolność duchową. Jednak rewolucje społeczne tak jak i rozwój duchowy kończyły się najczęściej powrotem do punktu wyjścia. Paradoksem, który łączy walkę o wolność społeczną, czy duchową jest to, że kolejne systemy, które miały przynieść wyzwolenie niezależnie od tego czy chodzi o sprawiedliwe ustroje społeczne, czy nurty duchowego oświecenia, są ukrytym programem, którego celem jest totalne zniewolenie i zamknięcie nas w więzieniu bez ścian, krat i strażników. Prawdziwej wolności nie da nam żaden system społeczny i żadna zewnętrzna ścieżka duchowa, nie zaprowadzą nas do niej ani przywódcy polityczni, ani uduchowieni guru. Wolność jest kwestią rewolucji wewnętrznej i jak każda rewolucja wymaga wielkiej odwagi, dzięki której zaczynamy dostrzegać, że twórcą największego zniewolenia jest nasz własny umysł, a najgroźniejszym tyranem, któremu służymy okazuje się nasze ego.